Zeszłej zimy była to wyczekiwana przeze mnie z niecierpliwością od
Targów Książki w Krakowie, czyli od października, nowość
szwedzko-francuskiego duetu pisarsko-ilustratorskiego.
Zainteresowani tematem literatury dziecięcej, pewnie znają ten duet z
książeczek p.t. „Binta tańczy”, „Babo chce” i „Lalo gra na bębnie”.
„Yeti”, bo o tej książeczce zamierzam napisać, urzekł mnie właśnie
świetnymi ilustracjami i zabawnym, ciepłym tekstem. Zakamarki znów
wydały bardzo ciekawą lekturę dla naszych małych czytelników. „Yeti”
jest ładnie wydaną książeczką obrazkową z niezbyt dużą ilością tekstu
(dosłownie parę linijek na stronę). Myślę, że w sam raz się nada dla
dzieci trzyletnich i nieco starszych. „Yeti ” opowiada o dwóch braciach,
Mati i Uno, którzy w pewien zimowy dzień spotykają w lesie
sympatycznego Yeti. Co z tego wyniknie, nie będę zdradzać, ale historia
ani przez chwilę nie jest straszna, wręcz przeciwnie – jest sympatyczna i
naprawdę ciepła, mimo że akcja się dzieje w zimowy, śnieżny dzień.
Kwestie wypowiadane przez Yeti, mówiącego w swoim języku, takie jak
„yecik, plecik, piruecik” albo „mniami mlask, kot leci pleci” wywołują u
mojego trzylatka salwy perlistego śmiechu i są często wypowiadane w
czasie późniejszych zabaw. Zresztą, mnie też ten język Yeti rozbawił.
Między innymi dlatego kupiliśmy synkowi tę książeczkę,ponieważ Mały
uwielbia takie gry słowne i wszelkie słowne, zabawnie brzmiące dziwolągi :) . Styl
ilustracji podobny jak w „Bincie…”, „Babo…”, czy „Lalo…”, bo przecież
rysowane przez tego samego młodego francuskiego rysownika Benjamina
Chaud. Obrazki są pełne kolorów, energetyczne, naprawdę ładne. Mnie
osobiście bardzo się podobają, mojemu dziecku też :)
Polecam tę książeczkę na długie i ciemne zimowe popołudnia. Myślę, że
będzie świetnym prezentem dla przedszkolaka, zarówno chłopca, jak
i dziewczynki.
„Yeti” Eva Susso, Benjamin Chaud, Zakamarki 2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz